Nareszcie wakacje więc spóźniona relacja. Zjechaliśmy się z rożnych stron w Otrębusach w Muzeum motoryzacji. Trochę smutne wrażenie zrobiło na nas - wygląda jak opuszczone i zapomniane przez wszystkich składowisko rekwizytów filmowych. Nawet barwne opowieści pani Mikiciuk nie zatarły tego . Nasza eskapada zakończyła się w Chlewiskach - chyba mało kto wie o muzeum jakie się tam znajduje - kontrast z Otrębusami ogromny.
Sobota to wigilia Drive it Day więc my pomykaliśmy zabytkowym autobusem po Warszawie, wzbudzając zrozumiałe zainteresowanie przechodniów.Tym razem nie było pchania ale zapach i wrażenia z jazdy niezapomniane.
Nasz nowy"banerowy" spisywał się na medal i baner był zawsze tam gdzie trzeba
W Muzeum Powstania Warszawskiego podzielono nas na dwie grupy. My trafiliśmy na wyjątkowego przewodnika - nie wszyscy wytrzymali jego tempo i egzaltowany sposób przekazu, ci którzy zostali przy nim do końca byli zachwyceni tym , jak można się zaangażować w to co się robi. Dla mnie była to wspaniała lekcja patriotyzmu. Muzeum zrobiło na mnie tak mocne wrażenie,że nie byłam w stanie robić zdjęć .Następny punkt na drodze "ogórka" to stadion narodowy.
Jedni chcieli się przebierać w zawodniczej szatni inni się gubili, my dziwiliśmy się, że taki olbrzym z tyloma miejscami na które bilety nie należą do najtańszych (coś o tym wiemy) nie zarabia na siebie.
W sobotę Drive it Day przywitaliśmy we własnych samochodach . Przejechaliśmy (prawie kolumną) do Czerska na zamek. Byli rycerze, kramy z miodami, walki na miecze, strzelanie z łuku. Po raz kolejny okazało się że jesteśmy pokojowo nastawieni - w tarczę trafił mało kto. Była jeszcze wizyta w Pruszkowie w muzeum Dulag i rzut oka na Pruszków - miasteczko zaniedbane i smutne. Z chęcią wiec wróciliśmy do naszej bazy gdzie jedni pasjonowali się Mundialem, inni pletli wianki na noc świętojańską a wszyscy składali życzenia urodzinowe Kasi
Niedziela przywitała nas pogodą sprzyjającą kabrioletom więc droga powrotna zapowiadała się dobrze. Po drodze w planie mieliśmy miejscowość o niezbyt miłej nazwie Chlewiska. I było to wielkie pozytywne zaskoczenie. Ci którzy już nie pojechali z nami mają czego żałować. Muzeum Motoryzacji - jak spod igły. A w nim nie tylko samochody, motory ale zabytkowe maszyny i narzędzia, A wszystko pięknie zakonserwowane i opisane. Po Otrębusach to kontrast ogromny. Stara Huta i przewodnik też staruszek ale barwnie - nawet wierszem- opowiadający,to dopełnienie tej niezwykle udanej eskapady.
Eskapada nie na darmo miała w nazwie Patriotyczna. Odwiedzenie Muzeum Powstania i Muzeum Dulag powinno być obowiązkiem każdego, na mnie zrobiło ogromne, niezapomniane wrażenie. Wielkie podziękowania należą się organizatorom -wszystko było zorganizowane na medal a Jacek po raz kolejny okazał się mistrzem w wyszukiwaniu miejsc mało znanych a wartych zobaczenia,.